Tytuł mógłby sugerować, że chodzi o pytanie i jeśli tak, to odpowiedź najprostsza brzmiałaby: oczywiście do Polaków…
Najwidoczniej nie jest to takie oczywiste, skoro w czasach PRL-u powszechnie twierdzono, iż tak jest, ale jak było, to wiedzą szczególnie ci, którzy PRL dobrze pamiętają.
Pozostaje także kwestia, kto miałby określać ile tej Polski miałoby przypadać na statystycznego Polaka…Bereja w swojej komedii pt. Miś prześmiewczo umieścił scenę, gdzie Polacy musieli płacić za utratę wagi po powrocie z zagranicy, bo to “uszczuplało stan posiadania Polski w tzw. “żywcu obywatelskim”…
Ostatnie perturbacje związane z dyskusją wokół zasobów naturalnych ziemi polskiej wyłoniły kwestię takiego zabezpieczenia tych zasobów, aby każdy Polak miał w tym jakiś “udział”…
Słusznie zauważył Poseł Konfederacji Pan Dobromir Sośnierz, że jeśli coś jest “własnością wszystkich”, to de facto, nie należy do nikogo.
Nie ma co “kopi kruszyć” o szczegóły, znamy to z doświadczeń minionej epoki, gdy “środki produkcji były uspołecznione”, ale decyzje o ich rozdysponywaniu podejmowali bonzowie partyjni z “kierowniczej siły narodu”, czyli nieboszczki PZPR.
Każda sfera aktywności jeśli ma być “wspólna”, to zawsze mamy do czynienia z sitwami, cwaniaczkami, czy wręcz oszustami.
Partie natomiast ,są najbardziej patologiczną formą takich “wspólnotowych działań i zabiegów”.
Jeżeli do tego przydać narrację np. Pana Prezydenta Andrzeja Dudy, który wręcz twierdzi, że Wspólnotę narodową Polaków należy rozpatrywać w ścisłym związku z”historycznymi zasługami” Żydów, ponadtto dorzuca do tego stwierdzenie o domieszce krwi żydowskiej w Narodzie polskim, to mamy częściową odpowiedź na pytanie: kto pragnie zostać właścicielem Polski...
Nie mamy pewności, czy nie poczyniono już jakiś zobowiązań wobec tzw. “narodu wyjątkowego” i teraz należy tak “ustawić scenę polityczną”, aby przyzwolenie na grabież odbyło się bez większych “perturbacji i protestów”.
Myślę, że redaktor Stanisław Michalkiewicz słusznie zauważył, iż może temu towarzyszyć nowy rodzaj zgrabnej narracji, w rodzaju: daliśmy tysiącom Żydów paszporty polskie, siedzą na walizkach i jak dostaną to, czego chcą, to jedno jest pewne, będą bronić Polski do ostatniego Żyda, bo będzie to obrona stanu ich posiadania…
Przypomina mi się w tym momencie argumentacja jakiejś kobiety, która na podnoszenie kwestii, iż wchodząc do Uni Europejskiej, de facto narażamy się na utratę suwerenności, stwierdziła, iż “ona może być i pod Niemcem, byleby żyło się jej lepiej”…
podobnie myślą kurtyzany, one też oddają się, aby żyło im się lepiej, niż normalnym kobietom, które kurtyzanami nie są…
Wobec tego pytanie kolejne: czy to obojętne, kto będzie wydobywał zasoby naturalne polskiej ziemi? Jeśli nie jest to obojętne to kto i w jaki sposób powinien o tym decydować?
Stwierdzenie, że Naród i to poprzez referenda jest dowodem szczególnego rodzaju naiwności.
Większość zwykle nie ma wiedzy, ulega manipulacjom i przede wszystkim, jako zbiorowość, siłą rzeczy, nie może ponosić odpowiedzialności za decyzje, jakie podejmie w wyniku takiego Referendum.
W sprawach tak istotnych, jak przyszłość zasobów naturalnych Polski musi być ktoś, kto odpowiadać będzie za nie “gardłem”, bo w przeciwnym razie nie mamy pewności, czy nie zostanie przekupiony przez obce żywioły…
Kara śmierci nie, bo jesteśmy w Uni? – Najwyższy już czas,aby zacząć przygotowywać się do wyjścia z tego sowietu europejskiego, dopóki jakiś debil nie przeprowadzi zmian Konstytucyjnych i nie wpisze do niej zasady “nie występowania z Uni”…bodajże już taki idiota się objawił i coś takiego proponował…
W ramach takich przygotowań Polacy powinni mieć powszechny dostęp do broni,aby mieć narzędzia do obrony, jeśli “ktoś zechce nałożyć im siłą kajdany”.
Polska obecnie, to wielopokoleniowy Dom, którego nikt nie chroni, psy jedza z michy obcych, jest brama i symbole, ale płot rozebrano, każdy może wejść do tego Domu i bezkarnie wynosić z niego cenne przedmioty. Mieszkańcy tego Domu są skłóceni i nawet nie zauważają, że stan pernamentnej walki i sporu, to wynik działań Obcych, którzy ten Dom chcą przejąć pod swoją kontrolę…Większość uznała ten stan spraw Naszego, Ojczystego Domu, za coś oczywistego i nie widzi sposobu,aby to zmienić.
Niektórzy bredzą coś o demokratycznych przemianach, choć w głębi duszy wiedzą, że tutaj potrzeba silnego przywódcy, który silna ręką zaprowadzi na powrót normalne stosunki (w tym także te własnosciowe).
Dzisiaj na Fb-ku zapowiedział swój start w wyborach prezydenckich Pan Wroński, ale on wierzy w demokrację, jako siłę sprawczą ewentualnych zmian, zamiast pójść “śladami pułkownika Putina” i nie owijać “w bawełnę z demokracją”…Napisałem mu to wprost,ale stwierdził, że się ze mną nie zgadza…
Podejrzewam, że tzw. większość, też się ze mną nie zgadza, co nie zmienia faktu, iż po raz kolejny, wybory nie przyniosą istotnych zmian…nasz narodowy Dom nadal będzie w coraz to większym stopniu, drenowany przez Obcych,aż nastąpi czas i punkt, z którego jedyną drogą odwrotu pozostanie czyn zbrojny…
Co zatem jest lepsze: nadal udawać, że dokonujemy zmian, aby Polakom żyło się lepiej i bezpieczniej, czy może raczej zrobić to, co kiedyś przyszłe pokolenia i tak będą musiały zrobić, tyle że koszty tego, będą wtedy,dużo większe? Polska,aby pozostała Domeną (Domem) Polaków, powinna oczekiwać,że pojawi się…”Ktoś”… kto dokona przejęcia władzy w Polsce, bynajmniej nie za pomocą narzędzia zwanego demokracją, ale podejmie ryzyko,związane z siłowym przejęciem władzy.
Prosto wyraził to Pan Stanisław Michalkiewicz: “jakiś młody, który zawoła, na moją komendę, baczność i inni go posłuchają”…i dokonają rzeczywistych zmian, nawet jeśli będzie to bolesne…i do nich będzie należała Polska pozostając Domeną (DOMEM ) Polaków, albo niechybnie będzie należała do Obcych…