Osoby znające wywody Pana Stanisława Michalkiewicza, wiedzą co kryje się pod sformułowaniem, jakie użyłem, jako tytuł dla tego tekstu…
Możnaby rzec, że pod tym sformułowaniem kryje się marzenie wielu patriotów polskich,dla których Polska jest rzeczywiście…Najważniejsza…
Cóż bowiem oznacza pojęcie: “droga na skróty” , przywołane w moim tytule?
Jest to nazwa dla ostatniej nadziei i ostatniej szansy, aby…Polska i Naród polski, odrodziły się z tego szaleństwa lewacko- globalitarystycznego…nazywanego “nową normalnością”.
Kto miałby szansę,aby z powodzeniem przeprowadzić Polskę i Polaków poprzez “drogę na skróty” – inaczej … zamach i siłowe przejęcie władzy w Polsce?
Odpowiadając na powyższe pytanie: przede wszystkim ktoś, kto nie cofnie się w obliczu obarczenia swego sumienia za przelaną krew – nie ma tu znaczenia, czy byłaby to krew patriotów wspierajacych go, czy zdrajców i przeciwników jego działań…
Z treści wywodów Pana Stanisława Michalkiewicza wnioskuję – nalegam przy tym… Pan redaktor mnie skorygouje, jeśli jestem w błędzie – że “stare kiejkuty” ( przynajmniej niektórzy z nich), w pewnych okolicznościach, mogliby tu spełnić rolę “siły sprawczej takiego,siłowego przewrotu”…
Gdyby kiedykolwiek tak się właśnie stało, wówczas Pan Stanisław Michalkiewicz – zresztą,całkiem słusznie – przeszedłby do pamięci potomnych, jako nie tylko wizjoner polityczny,ale przede wszystkim, jako: Animator dziejowych przemian w naszej, nieszczęśliwej Ojczyźnie…
Wbrew pozorom, powyższe stwierdzenia nie maja nic wspólnego z jakąkolwiek próbą kontestowania poglądów Pana Michalkiewicza…znając meandry ludzkiego myślenia…podejrzewam,że wielu odbierze to jako kontestowanie, lub co gorsza…próbę kpiny…cóż, jeśli tak będzie w istocie, to pozostaje mi jedynie ubolewać nad niedoskonałością Waszego “wnętrza duchowego”…
Może się mylę, ale Pan Stanisław Michalkiewicz, ulegając “polityce historycznej Moniki Jaruzelskiej”, de facto wziął udział w oswajaniu nas wszystkich z tzw. “ludzkim obliczem” dyktatora…
Nie wiem, ale może był to ze strony Pana Michalkiewicza, tajemny sygnał do “starych kiejkutów” o treści na przykład takiej: skoro nawet Jaruzelowi można przyprawić ludzką twarz, pomimo jego, dyktatorskiej roli, to o ile łatwiej będzie zrehabilitować “stare kejkuty” – tudzież reaktywować wysokość ich wcześniejszych emerytur (w kwestii sb-ckich emerytur Pan Michalkkiewicz ma “częściową rację – trochę, jak ta mniejsza połowa” – “pełną rację” miałby, gdyby PRL uznać za Państwo, narodowe Polaków)… – o ile zechcą pójść …“drogą na skróty”…
Taka “koncepcja” jest o tyle prawdopodobna, że wbrew powszechnej wiedzy, Jaruzelski miał kiedyś szansę, zostać “polskim Pinochet’em”…
Wiem to…niejako ze źródła…
Otóż, w czasie mojego, drugiego pobytu w Austrii (w konsekwencji mojej banicji, po dwóch latach pobytu w więzieniach PRL-u) spotkałem się w Wiedniu z jednym z moich kolegów z tzw. Grupy Wiedeńskiej (tak, naszą grupę określała tzw. wojskowa razwiedka PRL-u) i opowiedział mi, że Grupa Wiedeńska poprzez specjalnego wysłannika, skierowała bardzo obszerny list do generała Jaruzelskiego z propozycją – generalnie to ujmując: aby powrócił na łono środowisk patriotyczno-narodowych i dał temu wyraz poprzez wsparcie narodowców i rozgromienie lewicy laickiej będącej oczywistym stronnictwem największych wrogów Niepodległości i prawdziwej Wielkości Polski…
Jaruzelski, nie tylko list otrzymał, ale także go przeczytał, co swoją powagą potwierdził specjalny wysłannik – notabene mający w tym osobisty interes,aby list uzyskał aprobatę generała…i co? ano NIC…
To znaczy niezupełnie NIC… przecież potem (kilka miesiący po wysłaniu listu) nastąpiło słynne spotkanie Jaruzelskiego z D. Rockefeler’em, gdzie dyktator udzielił gwarancji, że Polska, a więc Naród polski, będzie spłacać międzynarodowej lichwie wszystko z wysokimi odsetkami…
Jeżeli dzisiaj “towarzyszka panienka” prowadzi swoją “politykę historyczną”, obliczoną na przekonanie Polaków, że jej tatuś, to w sumie nie miał “innego wyjścia, jak zrobić, to, co zrobił”, to nie dziwi mnie to, ponieważ to jedyny sposób, skuteczny o tyle, że zwykle znajdą się tacy, którzy swoimi twarzami, jako patrioci polscy…uwiarygodnią narrację historyczną córki dyktatora…
Tymczasem…Jaruzelski odrzucił ofertę narodowców z Grupy Wiedeńskiej bo “po drodze”… bardziej mu było z lewicą laicką i międzynarodową lichwą…
Obecnie, jeżeli ktokolwiek poważnie pomyśli o “drodze na skróty”, to musi z góry założyć, że będzie zmuszony do krwawej rozprawy nie tylko z wrogami wewnętrznymi, ale także z całą międzynarodówką lichwiarsko-globalistyczną.
Tragizm naszego położenia polega na tym, że “droga na skróty”, czyli projekcja siły i siłowe przejęcie władzy w Polsce, to jedyne, efektywne wyjście z sytuacji, w jakiej jesteśmy, ale problem w tym, kto może i zechce dokonać takiego przewrotu?
Jedno wydaje mi się raczej pewne: jeżeli ktoś taki już istnieje, to zapewne nie będzie się ogłaszał w internecie i nie będzie tracił czasu na “młócenie plew-słów”, tylko podejmie działania bezpośrednie, będące de facto projekcją siły…