Jedno nie ulega dla mnie watpliwości, że czas ekscytowania opini publicznej, odpowiednio “przygotowaną informacją” nie minął, wręcz przeciwnie…jest narzędziem, które w najbliższym czasie odegra istotną rolę w wpuszczeniu Polaków i Polski w konflikt zastępczy na Ukrainie…
Symbolika dzisiejszej daty (10-ty kwietnia, czyli 12 lat temu…) zostanie użyta, aby z jednej strony: “uzasadnić szalone decyzje” z drugiej strony: zakneblować potencjalnych oponentów wspomnianych decyzji…
Tak, jak kneblowano każdego kto, nie tyle kwestionował istnienie “jedynie słusznego wirusa…co stosowane… środki zapobiegawczo – uzdrowicielskie” – podobnie będzie z tzw. koniecznością angażowania się Polski w konflikt na Ukrainie.
Nie jestem tu odosobniony w tego typu narracji…jest wielu takich, którzy z uwagi na podnoszone pytania i wątpliwości, są nazywani “ruskimi onucami”…
Osobiście nie dbam o to, co powiedzą o mnie, tzw. Hura optymiści patrioci, nie zabiegam także o tzw. uznanie moich racji w kategoriach przewidywania, czy prorokowania…bowiem najlepiej byłoby, gdyby nic z tego się nie sprawdziło…
Jako przykład wczesnego ostrzeżenia polecam najnowsze wypowiedzi Krzysztofa “Atora” Woźniaka na temat wykorzystania symboliki daty 10-ty kwietnia w celu podekscytowania i jednocześnie, usprawiedliwienia ewentualnego zaangażowania Polski w konflikt na Ukrainie.
To może się zdarzyć, ale przecież nie musi, choć zakładam tu… swoistą nieodwracalność wynikającą z niesuwerennej prominencji władzy w Polsce, oraz… biorąc pod uwagę wcześniejsze próby stworzenia odpowiedniego gruntu propagandowego dla szaleńczego udziału we wspomnianym konflikcie (wide: przekazanie przez Polskę myśliwców, utworzenie zbrojnej misji pokojowej NATO wg. Jarosława Kaczyńskiego, czy ostatnio pomysł z czołgami)…
Media jedynie słuszne, czyli nawołujące do ostatecznej rozprawy z Rosją putinowską, mają tu duże…duże “osiągniecia” i mnie to nie dziwi…
Stosują sprytną retorykę wspartą na tzw. logice skutkowo-przyczynowej odwołującej się do znanych nam doświadczeń historycznych, przenoszonych na pole współczesnej argumentacji, z oponętami hura-optymizmu…
Kto logicznie myślący, może oponować wobec na przykład porównania takiego historycznegto faktu do współczesnego oglądu rzeczywistości, jak: gdyby dekadencki i tchórzliwy Zachód zgodził się na proponowaną przez Józefa Piłsudskiego wojnę prewencyjną z Hitlerem w roku 1933, to nie byłoby września, 1939-go i II wojny światowej – tak samo dzisiaj, dekadencki i tchórzliwy Zachód, dodatkowo przywiązany do swoich interesów z Putinem, wzdryga się na samą myśl militarnego zaangażowania…
Ciekawym spostrzeżeniem są tu opinie Stanisława Michalkiewicza, który wielokrotnie wskazywał, że: Rzymianie w obliczu zagrożeń, nigdy nie uchylali się przed wojną, ale w chwili obecnej, krytycznie odnosi się do udziału Polski w konflikcie na Ukrainie…cóż…trudno porównywać mocarstwowy Rzym z III R.P. pod przywódctwem Jarosława Kaczyńskiego…i temu być może zawdzięczamy swoistą niekonsekwencję Szanownego Pana redaktora Stanisława Michalkiewicza.
Na pohybel tym, którzy niepomni nauki historycznej,zamierzają się uchylać od konieczności dziejowej, jaką jest i pozostanie, wojna przeciwko Rosji putinowskiej – tego typu zdaniami będą we mnie i nie tylko we mnie…rzucać hura-patrioci, czy choćby hura-optymiści, prominencji niekoniecznie patriotycznej, bo na wskroś kosmopolitycznie euro-entuzjastycznej…
Nie chciałbym tu używać słów wulgarnych, aby im niejako…z góry i stanowczo odpowiedzieć,ale to jednak…musi mocno wybrzmieć…kto świadomie z własnej woli, lub zwiedziony perspektywą otrzymania od wrogów nagrody,prowadzi swoich rodaków w ogień wojny, której wygranie leży poza granicą naszych możliwości, ten nie jest patriotą, ale zwyczajnym szubrawcą…
O ile nie dziwi mnie postawa tzw. euro-entuzjastów, którzy szkodzenie Polsce i Racji Wspólnoty Narodowej Polaków, przyjmują za swoją, judaszową powinność, choć zasłaniają się tu tzw. pragmatyzmem i realiami walki politycznej, o tyle haniebną jest tu postawa tzw. “obozu dobrej zmiany”…
Trudno to usprawiedliwić jakąkolwiek koniecznością (w odwołaniu do słusznej postawy rzymian – o tyle słusznej, o ile wspartej realnymi mozliwościami militarnymi), ponieważ pomimo występującej tu konieczności – ( całkowitej i to raz na zawsze)…konieczności likwidacji imperializmu rosyjskiego…nie istnieje realna możliwość, aby tego mogła dokonać polska armia…
Oczywiście…Polacy mogą zawsze bohatersko zginąć podczas takiej próby mając złudną, oraz niczemu nie służącą nadzieję, iż…”w końcu poruszy to sumienie zachodu”…choć dobrze wiemy, iż to sumienie jeśli nawet istnieje, to jego głos jest obecnie niesłyszalny…
Trudno, jeżeli to nie wybrzmi wystarczająco głośno w większości serc i umysłów moich Rodaków, przynajmniej spróbowałem do Was dotrzeć,a Wasze – ewentualne – obelgi pod moich adresem kwituje krótko: Wybaczam Wam, bo nie wiecie, co mówicie…