Znany i niezwykle ceniony publicysta ( a kto? – proszę się domyślić, ot taki test na “spostrzegawczość”) stawia znak równości pomiędzy dociekliwością na temat rzeczywistego pochodzenia naszych – polskich, czy szerzej słowiańskich – przodków…a agenturalnością komunistyczną ( ba, nie dopuszcza nawet możliwości badania i poszukiwań ) zapewne ,zgodnie z instrukcjami oficera prowadzącego z Opus Dei…
Nazywany wręcz “mistrzem” – z uwagi na posiadanie “giętkiego” języka, który pozwala wyrazić dosłownie “wszystko, co pomyśli głowa”, ale jednocześnie tak, aby nawet najbardziej uważny słuchacz, nie zorientował się, iż pod całunem logiki klasycznej – stosowanej zdawkowo i “z umiarem właściwym, dla głównego celu – osiągnięcia efektu zwiedzenia i uwiedzenia, w imię trwania talmudycznego”porządku”, w którym wielki chaos, to modus operandi…
Cóż my tu mamy? (przykładów możnaby przytoczyć wiele, ale tekst ten to”słów kilka”, a nie pozycja książkowego studium)
W sferze fundamentalnej mamy więc z jednej strony obnażanie obłudy, oszustw czy zwyczajnych przestępstw, popełnianych przez sarkastycznie nazywanych…
“umiłowanych przywódców”, ale nie przeszkadza to, by utwierdzać słuchaczy, że “przecież innego Państwa nie mamy, więc róbmy dobrze w ramach tego Państwa” – innymi słowy: “łajdaczmy się, byleby nie za darmo” – to jedna z “prawd” wygłaszanych przy każdej okazji…
Surowość ocen tego luminiarza słowa, dotyczy tylko innych… – nie nazywam go mistrzem, ponieważ według Pisma Świętego, którego znajomość posiada nasz luminarz , bądź zna w takim zakresie, aby cytować, wygodne dla jego tez fragmenty; powinien także znać te fragmenty, które niezbicie dowodzą, że: “Jeden jest Ojciec, ten w Niebie i jeden jest Mistrz, czyli Jezus Chrystus”…
Nasz “głos sumienia Narodu” bezlitośnie naśmiewa się z tych, którzy “chcieliby,aby było tak, jak na prawdę”…
z uśmiechem na ustach wtrąca uwagę, z której jasno można wysnuć wniosek, iż naiwnym jest każdy, kto prawdy (nawet te głoszone przez niego) traktuje na serio…
Moja wobec “luminarza słowa i etyki “- obietnica, zachowania dla siebie, treści naszej korespondencji, dotyczy samej treści, ale nie dotyczy jej istoty, więc zamierzam opisać jedynie sens:
Mój zarzut: “Szanowny luminarz słowa i ocen etyczno-moralnych” pełni rolę, do złudzenia przypominającą tą, jaką na dworach królów, pełnił błazen…
Mógł kpić ze wszystkich, nawet króla, ponieważ tym sposobem ,poddani mogli pozbyć się nadmiaru frustracji, a często rzeczywistego gniewu ,na otaczającą ich rzeczywistość – tym samym, na tych, którzy tworzyli tą rzeczywistość.
Innym powodem – równie ważnym, czy może najważniejszym – było “oswajanie poddanych “z tym, co postanowili im spreparować władcy…
im czarniejsze scenariusze nieuchronnej “okupacji chazarskiej”, tym łatwiej będzie poddanym pogodzić się z ich marnym losem, być może bardziej znośnym, niż ten “kreślony przez luminiarza słowa i ocen etyczno-moralnych”.
Owszem, to się stanie, ale mówienie o tym i unikanie przy tym prawdy, że w istocie jest tylko Jedno Wyjście – czyli totalny bunt, ze wszystkimi tego opcjami – to swoisty rodzaj naigrywania się z bezradnych i zagubionych ludzi, ale już, nazywanie tego “życzliwą przestrogą i ostrzeżeniem”, ujawnia talmudyczny ślad chazarstwa!
Nasz bohater władający sprawnie słowem mówionym i pisanym, nie podejmuje się “przekonywania” tych z “przedsiębiorstw holokaust”, że tak faktycznie ,są oni głównie potomkami chazarskiej dziczy, a ich uzurpacja do pochodzenia od Izraelitów (proszę nie mylić z Izraelczykami, będącymi mieszanką edomicko-chazarsko-aszkenazyjską), to fundament ich rejwachu, będącego narzędziem służącym do grabienia, lichwiarstwa,manipulacji – słowem do rozciągnięcia swego panowania nad innymi “mniej wartościowymi” narodami tybulczymi…
W akcie zakłopotania i z właściwą sobie, dobrotliwą pobłażliwością do Spraw Najistotniejszych, jedynie stwierdza, że: ” on nie ma już siły,aby jeszcze przekonywać Żydów, że nie są Żydami”…dodając,by dyskurs “uciąć”: “oni sami wiedzą najlepiej,kim są”.
A szkoda, wielka szkoda, ponieważ Jezus Chrystus przestrzegał przed tymi, którzy podają się za Żydów, ale w gruncie rzeczy są… “synagogą Szatana”.
Komu służy ten talmudyczny rejwach, gdzie jednych oskarża się o agenturalność wobec takiego, czy innego stronnictwa, innych zamilcza tylko dlatego, że mieli czelność wskazać na istnienie agentury watykańskiej?
Służy szeroko pojętej agenturze watykańskiej – Hej, kto Polak! – nie miejcie złudzeń, cały spór idzie o to, aby w ferworze wzajemnych zmagań, odbierania sobie nawzajem czci i honoru, przypadkiem nie “zgrzeszyć spostrzegawczością “na tyle wnikliwą, by wreszcie zrozumieć, że fundamenty magdalenkowo-okrągłostołowe kładli nie tylko komuchy,ale także przde wszystkim,purpuraci katoliccy…
No tak, ale przecież nasz wybitny obrońca “etyki chrześcijańskiej” dopuszcza i sławi jej zalety, ale tylko pod warunkiem, nietykalności Instytucji KK – tym sposobem w moich oczach staje sie wyraźnie błaznem na usługach dworu watykańskiego, oraz dworu tzw. władz świeckich… – wszystko zgodnie z inną, giętkim językiem wyrażoną tezą: “kopiemy się po kostkach, ale nie wyżej”…
I tu następują kolejne “zaklęcia ” mające zachować status quo…”jestem państwowcem i legalistą”, owszem widzi teoretycznie…na szubienicach kejkutów,ale jak już zadyndają, to z ich tylnych kieszeni ,mają im wystawać pliki banknotów, czyli aktualnie pobierane renty” – tak swoiście pojęta sprawiedliwość, w zderzeniu z tysiącem złotych emerytury większości Polaków w podeszłym wieku, oraz nawoływaniem przez naszego “luminiarza słowa” do kupowania i promowania jego książek… przy zachowaniu “subtelnej,acz finansowo wymiernej różnicy” pomiędzy książką z dedykacją i np. z dedykacją dla konkretnego czytelnika, wszak “luminarz”, to człek interesowny, jak sam o sobie mówi – wszystko to razem i z osobna, wywołuje we mnie odruch wymiotny – To tyle i aż tyle…
P.S. Koncepcja talmudycznego rejwachu ma wpisaną w swoją istotę, jako koncepcję społeczno-polityczną zasadę: jakakolwiek wobec nas opozycja, nie będzie groźna, gdy to my będziemy ją organizować, wyznaczając kogo można dopuścić do krytykowania, a kogo skazać na zamilczenie…
Talmudyczny charakter odmiany wyznaniowej zwanej Katolicyzmem, jest dla mnie oczywisty, Wam takie stwierdzenie “otwiera scyzorki w kieszeniach”…mam to gdzieś, co sobie o mnie będziecie myśleć, razem z waszym “mistrzem słowa i riposty”, tymczasem, tańczcie ten chocholi taniec, aż do chwili, gdy nagle stwierdzicie, że tak właściwie, to po co nam Polska i jakiś tam Naród, do tego polski…czujący polskość, którą cały świat wyśmiewa, bo jakżesz tu pragnąć “aby było tak, jak na prawdę”…
czyli,jak być powinno”???