Nic mnie już nie zdziwi, nic nie zaszokuje…
władze Gdańska, wbrew zbiorowej pamięci o zbrodniczej roli Niemców w II wojnie światowej,zapraszają ich współczesnych przedstawicieli (potomków agresorów) , aby się weselić i radośnie pląsać z okazji “świętowania” 1-go września, 1939 roku.
Władze tzw. III R.P jakby zapomniały, że dysponują narzędziem umożliwiającym ustanowienie komisarycznego zarządu nad miastem Gdańskiem, jedynie biadolą, co stanowi dowód na to, że poza słowami i zaklęciami nie zrobią nic, aby oczyścić Gdańsk z folksdojczów.
Poseł Misiło z “obozu postępackich dewiatów i zdrajców” dopuszcza się jawnej profanacji symbolu Polski Walczącej i wprawdzie zostało to zgłoszone do Prokuratury, ale należy poważnie wątpić czy tzw. “strażnicy praworządności” zdecydują się na wypełnienie swoich, ustawowych powinności…
Arcybiskup Jędraszewski odważył się na nazwanie dewiatów tęczową zarazą i teraz należy się spodziewać tzw. “kroków dyscyplinujacych” z Episkopatu, chyba że brak reakcji ze strony innych hierarchów, będzie podyktowany strategią łagodzenia wizerunku Episkopatu w oczach Polaków, którzy coraz bardziej powątpiewają w rolę Kościoła katolickiego na rzecz obrony wartości tradycyjnych, wywodzących się z Pisma Świętego.
Osobiście przypuszczam, że milczenie innych hierarchów jest obliczone na wywołanie wrażenia, że wśród przywódców Kościoła katolickiego w Polsce nadal broni się wartości cywilizacji chrześcijańskiej …
Tymczasem dewiaci robią wszystko, aby reszta normalnych w miarę Polaków, straciła wreszcie cierpliwość, bo wówczas “pojawi się szansa na współczesnych – tęczowych męczenników” – wszak każda ideologia (ta tęczowo-postępacka także), aby mogła zwyciężyć, potrzebuje “ginących za ideologię”.
To przedstawienie gaga-gigi próbuje “tonować” Prezydent Andrzej Duda i “staje w obronie” abp. Jędrszewskiego, stwierdzając, że hierarcha wystąpił przeciwko ideologii, a nie ludziom…
W tym tkwi istota “gaga-gigi”, aby jak to głosi Pani Małgorzata Ogórek (ktoś jej to podsunął, przynajmniej nic mi nie wiadomo, że jest autorką tego sformułowania): “atakujemy poglądy,ale nie tych, co je głoszą”…
Skoro jednak większość z nas ( czy aby na pewno większość???- mam coraz większe wątpliwości) ideologię LGBT i inne odmiany “gaga-gigi” – czytaj “demokracji praworządnej” – uznaje za wysoce szkodliwą, to dlaczego nie zapytają na głos: Czy możliwe jest zaistnienie jakiejkolwiek ideologii, bez tych, którzy ją rozgłaszają w przestrzeni publicznej???
Odpowiedzi na to pytanie unikają Wszyscy i Bez Wyjątku,a jeżeli nawet coś “przebąkują” na temat zwolenników dewiacji, to prawie natychmiast podtrzymują całą resztę świata w przekonaniu, że są za”wolnością głoszenia pogladów i nie stosowaniem jakiejkolwiek formy cenzury”…
Mają potem, dziwnie wykrzywione zdumieniem facjaty, gdy to ich samych dotyka cenzura za sprawą interwencji ze strony dewiatów, którym nie podoba się, że w Polsce są jeszcze ludzie, nie wychwalający ich ideologii…A wystarczyłoby stosowanie przepisów Kodeksu Karnego wobec tych, którzy w przestrzeni publicznej dopuszczają się deprawacji dzieci i młodzieży czy swoja nagością i propagowaniem swej – zboczonej – seksualności, naruszają ów Kodeks Karny…
Nie można wykluczyć, że w przyszłości, dewiaci oczekiwać będą od tych normalnych, aby uczestniczyli w ich orgiach, bo tylko w ten sposób udowodnią, iż nie należą do homo-fobów.
Wtedy będzie już za późno na otrzeźwienie, wtedy nastanie totalne zniewolenie i stan ten ,”trzeba będzie nazywać wolnością i nowoczesnością”…
Ludzi, którzy nie ulegną “porządkowi nowego, wspaniałego świata”, pozamykają w rezerwatach,a w najlepszym razie, będą oni żyli gdzieś z dala od miast, jako prepersi i każdy ich dzień, znaczony będzie zbrojnym odpieraniem ataków ze strony “żołnierzy postępu” – słowem: normalni zostaną sprowadzeni do roli zwierzyny, na którą okresowo prowadzi się polowania z nagonką ( być może w nagonkach, udział będzie brać hałaśliwa dziatwa szkolna, w ramach tzw. praktycznej nauki, ” do życia w nowym-otwartym społeczeństwie”)…
Osobiście nie wiem – i nikt tego nie wie – ile mamy czasu, zanim nastanie noc totalnego zniewolenia.
Wiem natomiast jedno: jeden abp Jędraszewski jeszcze nie przekonuje do tego, że KK i jego hierarchia ma zamiar stanąć po stronie normalności i wyraźnie przeciwko dewiatom; pohukiwania ze strony tzw. “władz” warszawskich z PIS,to tylko “działania pozorne,”, ograniczone do sfery werbalnej, ponieważ “Oni” są tylko “drugą stroną tego samego medalu” – Systemu zaprojektowanego przeciwko narodowemu Państwu Polaków.
Zapytacie: Jaka jest alternatywa?
Sprawy zaszły tak daleko,że de facto nie istnieje żadna,uniwersalna alternatywa – “złoty środek”, nawet gdyby pojawił ktoś i go wyartykulował; nie mógłby być zastosowany bez narażenia życia Polakow i istnienia Polski w tej postaci, jaka jest naszym udziałem…
Zastanówcie się przez moment nad pytaniem: Jak to właściwie jest z tym,“naszym, najważniejszym sojusznikiem (USA), skoro Ambasada w osobach jej przedstawicieli wspiera aktywnie środowiska LGBT? Czy “chrześcijanin” Donald Trump jest tym, za kogo się podaje, skoro urzędnicy wyznaczeni na przedstawicieli USA w Polsce biorą czynny udział w tzw. “paradzie równości”?
Jedyne, co mi podsuwa wewnętrzne przeświadczenie, sprowadza się do postulatu oddolnego organizowania się normalnych Polaków na czas, gdy nastanie już totalne zniewolenie…
Nawet, gdyby ktoś zaproponował dzisiaj ostateczną rozprawę siłową z neobolszewizmem tęczowo-lewackim, to po 1) Polacy nie są na to przygotowani i nie mają do tego narzędzi; po 2) liczebność takich Polaków byłaby tak znikoma, że jakiekolwiek szanse na takie rozwiązanie, są bliskie absolutnego zera, nie wspominajac już o tym, iż taka próba, stanowiłaby koronny powód, by Polskę i Wspólnotę narodową Polaków całkowicie zlikwidować przy aprobacie powszechnej, całej reszty świata…
Reasumując: zanim nastanie zniewolenie lewacko-dewiacyjne,spróbujcie się przygotować do przetrwania końca cywilizacji, jaką znamy…
Na koniec mogę jedynie wyarazić nadzieję, że nie będę już żył, gdy nadejdzie “nowy,wspaniały świat”…
1 thought on “Zanim nastanie totalne zniewolenie…”