W miniony piątek (22-go listopada) premier Mateusz Morawiecki złożył obietnicę, że Łuk Triumfalny Bitwy Warszawskiej 1920 roku stanie i to…”w krótkim czasie”…
Istnieje fundacja budowy takiego obiektu, który według projektu architekta Pana Skrzyńskiego, miałby stanąć pośrodku Wisły.
Fakt, że ten temat wraz z wizualizacją zaprezentowała “żydowska gazeta dla Polaków” niejako z marszu, budzi we mnie szereg obaw…
Pragnę “rozwiać wszelkie wątpliwości” odnośnie mojego, osobistego stosunku do samej ideii postawienia takiego Łuku Triumfalnego ,w celu upamiętnienia zwycięstwa oręża polskiego nad boszewickimi hordami, które według zapowiedzi Lenina “miały po trupie Polski połączyć się z rewolucyjnym proletariatem niemieckim,” a tym samym implementować tą zarazę na cały kontynent europejski.
Tylko, czy akurat taka koncepcja, gdzie sam obiekt, ze swej natury, jest pozbawiony swojej patriotycznej funkcji, nie nosi czasami “głębszego zamiaru”, aby polskich patriotów po raz kolejny poniżyć, dając powody do radości na Kremlu?
Nie trzeba specjalnie rozwiniętej wyobraźni, aby sobie to ukazać w swoistej wizji przyszłości… o ile w podobnych obiektach w Europie ( na przykład w Paryżu, możemy sobie wyobrazić, że uroczystości państwowe odbywają się przy udziale triumfalnego marszu pod Łukiem Triumfalnym, czy np. “to spotkajmy sie pod Łukiem Triumfalnym”, czy…” Marsz Niepodległości rozpocznie się pod pomnikiem Romana Dmowskiego, a zakończy się pod Łukiem Bitwy Warszawskiej”) – o tyle tutaj, trudno sobie to wyobrazić, jeszcze trudniej zrealizować…
Poza tym, nawet jeżeli miałby to być łuk spinajacy oba brzegi Wisły, to pojawią się”pokusy-koncepcje”, aby na filarze po praskiej stronie, umieścić tablice poświęcone udziałowi żołnierzy Berlinga w wysiłku zbrojnym na rzecz “pomocy walczącej Warszawie”, co nie ujmując znaczenia ofiary życia zwykłych żołnierzy, dla jednych stanie się to symbolem trwania kultu dla spadkobierców Obcych na polskiej ziemi, dla innych wyrazem spełnienia chorej koncepcji: “kochajmy sie wszyscy, jednocząc ponad podziałami” czy wreszcie dla tzw. “pragmatyków” spełnieniem w przestrzeni publicznej “potrzeby wszystkich według zasady, by “wilk był syty i owca cała”…
Moim skromnym zdaniem podstawową myślą, jaka powinna nam przyświecać, to Łuk Triumfalny, pod którym mogłyby się kończyć manifestacje patriotyczne i jeżli ktoś koncepuje tak, aby tą myśl zepchnąć w niebyt, to jeżeli nawet tego nie mówi otwarcie, to w grumcie rzeczy, wspiera koncepcję, której ostatecznym efektem będzie kolejne szyderstwo z polskiego patriotyzmu.
Wyobrażam sobie, że dla Pana Jana Pietrzaka, jest priorytetem wieńczącym jego starania, aby Łuk Bitwy Warszawskiej powstał za jego życia, ale doprawdy… patrząc na wizualizację zaprezentowaną przez “żydowską gazetę dla Polaków”, nie potrafię się otrząsnąć z natarczywego wyobrażenia, jakie mi przychodzi do głowy: oto przedstawiciele władz Państwa, włodarze miasta, eminencje duchowe, gromadzą się na brzegu Wisły, aby uroczyście odsłonić ten monument i tu pojawia się pewna “niedogodność”, tylko jak?
Kładka prowadząca pod sam Łuk?, a może turystyczny stateczek, którym tam podpłyną? albo też na brzegu, tylko którym, aby nie urazić dumy którejś części Warszawy? I w końcu ,co jeśli “ktoś przypadkowo” dokona kontrolowanego spustu czaskowianki i cała uroczystość zostanie zakłócona przez dotkliwe doznania zapachowe?… ta czaskowianka skoro raz już popłynęła, to może to się powtórzyć i zatrzymać wokół filarów podtrzymujących sam Łuk…
Podejrzewam, że dewianci chazarscy, mający przemożne wpływy we władzach stolicy wzdrygają się przed umieszczeniem Łuku Triumfalnego na twardym gruncie stolicy, by nie “ranić wrażliwych serc braci Moskali”, stąd być może wykoncypowali, że skoro Polacy chcą Łuku, to niech on stanie w takim miejscu, aby przeciętny Polak nie mógł pod nim złożyć kwiatów…ktoś powie, ale można wieńce i kwiaty rzucić w nurty Wisły, to przecież takie symboliczne i wymowne.
Tak, ale znów to zagrożenie ewentualnym “spustem czaskowianki” i brak patriotycznej funkcji samego obiektu, no bo jak tu się spotkać pod Łukiem bez użycia łodzi, czy ewentualnej wspinaczki po kładce?
Koncepcja łuku ponad Wisłą jest jeszcze zagrożona ewentualnością, że zboki LGBT podejmą trud pomalowania tego Łuku w kolorach sobie wiadomych…i wtedy raczej nie da się tego podpalić, aby zmyć hańbę…
Konkludując: tak, czy inaczej już sam fakt, że michnikowszczyzna wyeksponowała, akurat taką “koncepcję”,budzi we mnie podejrzenie, że “tu jest jakieś drugie dno”…
Ale cóż, to tylko dywagacje jakiegoś banity politycznego z Florydy, wprawdzie byłego więźnia politycznego PRL-u, ale przecież niewdzięcznika, który w swej niewdzięczności, miał czelność odmówić przyjęcia Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski ( Nr. 434/2009) ba…który od lat twierdzi, że Polska po 1989 roku , nie odzyskała Niepodległości,a wszystkie rządy po wspomnianej dacie, w mniejszym, lub większym stopniu”cementowały układ zdrady okrągłostołowej” – Łuk Triumfalny Bitwy Warszawskiej jest potrzebny, ale według takiej koncepcji, która uwzględni jego patriotyczną funkcję i nie narazi Polaków na szyderstwa ze strony wrogów Polski i polskości.