Wspólnota losu…

Niezależnie od różnic, jakie dzielą wspólczesne społeczeństwa, czy wręcz całe narody;czeka nas wszystkich w bliżej nieokreślonej – acz nie tak odległej przyszłości – Wybór Ostateczny naszego losu, będzie to, albo los niewolników w tzw. “nowym wspaniałym świecie” kontrolowanym przez system globalitarny…lub świadomie wybrany,oraz wbrew całemu złu tego świata,los Ludzi Wolnych – Ludzi Dobrej Woli Bożej…

Już dzisiaj możemy zaobserwować podział, jaki następuje wśród nas – jedni noszą kagańce i bezkrytycznie znoszą kolejne obostrzenia, nakazy i zakazy, inni usiłują się buntować.

Oczekiwanie ludzi nie godzących się na rezygnację z kolejnych atrybutów wolności człowieka, jako Istoty rozumnej,połączone z nadzieją na tzw. “przebudzenie do wolności” innych; może się okazać oczekiwaniem daremnym…

Nie chciałbym dożyć tego, ale w ostatnim czasie, następujące po sobie zmiany na gorsze, nabrały przyśpieszenia…zwolennicy i słudzy rodzącego się globalitaryzmu, nie chcą czekać na akceptację dla swoich projektów ze strony tzw. większości – postanowili tą większość przymusić do tej akceptacji.

Budzi we mnie rozdrażnienie sama świadomość, że miałbym oczekiwać na zrozumienie wśród tej większości, że są poddawani tresurze, niczym tzw. psy Pawłowa…takiego zrozumienia nie zaobserwujemy i jeśli nawet dojdzie do totalnego buntu przeciwko systemowi globalitarnemu, to bunt ten, z jednej strony nastąpi za poźno, z drugiej odpowiedzią na niego będzie terror,którego ostrze skierowane przeciwko bezładnej masie ludzkiej, ma właśnie za cel zmażdżenie tych, ktorzy okazali się jeszcze zdolnymi do sprzeciwu.

Większość będzie miała swoją, własną “wspólnotę losu”, polegającą na pokornym znoszeniu warunków zniewolenia, przy jednoczesnym przeświadczeniu, że inaczej już nie będzie, bo być nie może…

Niektórzy pośród tej większości wprawdzie będą mieli świadomość, że oto zostali sprowadzeni do roli stada owiec prowadzonych na rzeź, ale ta świadomość nie będzie w stanie przełamać w nich pewnego aksjomatu myślowego, aksjomatu będącego wynikiem ich dotychczasowych doświadczeń…chcesz jeść, musisz mieć pracę, chcesz mieć pracę, to musisz zaakceptować warunki, których wprowadzanie zaczęło się w roku 2020 i skoro wówczas ludzkość nie poderwała się do buntu, to teraz jakikolwiek bunt, na samym już początku, jest skazany na zupełną klęskę…ponadtto…ta reszta przyglądająca się ewentualnemu buntowi, będzie szczerze rozgniewana na buntowników, których działanie może jedynie skutkować jeszcze większymi obostrzeniami i kontrolą.

Możemy na codzień zaobserwować budowanie w ludzkich umysłach tego aksjomatu i ich reakcję na tych, którzy dzisiaj usiłują się buntować.

Spojrzenia noszących kagańce na tych, którzy nie chcą kagańców nosić i przede wszystkim postawa,że “dla świętego spokoju”, choć to idiotyzm, to lepiej się zastosować, niż mieć problemy…

Przed nami nie tylko przyśpieszenie tresury ludzkości, ale proces, który ja nazywam Apogeum Ucisku…

Kiedy w styczniu 1982 roku usłyszałem po raz pierwszy o tzw. “scenariuszu Grupy Centrum”, uznałem że owszem, jest to prawdopodobne, tym bardziej, iż Pismo Święte w wielu opisach prezentuje ten czas, jako Wielki Ucisk, jakiego nie było od początku świata – myślałem wtedy jednak, że tego czasu nie dożyję…

Jeszcze rok temu, gdyby mi ktoś powiedział, że ludzie, niczym wściekłe psy, będą chodzić z kagańcami na twarzach i ja sam, chcąc pracować, wejść do sklepu po niezbędne do życia produkty, też będę zmuszony do zakładania sobie tego kagańca, lub chociażby chusty, uznałbym to za sen obłąkanego na jawie…

Tymczasem dzisiaj, mam przeczucie, graniczące z pewnością, iż w najbliższym czasie dojdzie do jednoczesnego wprowadzenia wszystkich tzw. kryzysów, jakie mogliśmy zaobserwować w ostatnich dekadach. Będzie to połączone z tzw. wielkim resetem finansowym, masowymi protestami, walkami ulicznymi – generalnie…”wojną wszystkich z wszystkimi”…

Kiedy już opadnie pył bitewny, ci którzy przeżyją, zorientują się, że około jednej trzeciej całej populacji naszej planety, po prostu straciła życie…

Tej populacji, która dzisiaj, aby ocalić zdrowie i życie – czyli dla złudnego poczucia bezpieczeństwa – rezygnuje z przyrodzonej Wolności i Godności Jednostki Ludzkiej

Ci ludzie, już dzisiaj przynależą, do wspólnoty niewolników, a w niedalekiej przyszłości ze złośliwa satysfakcją, będą obojętnie patrzeć na wspólnotę ludzi wolnych, gdy ta będzie fizycznie likwidowana w imię bezpieczeństwa publicznego i ochrony tzw. większości

Nie należy oczekiwać, że wspólnota niewolników będzie miała jakieś wyrzuty sumienia, czy wzbudzi się w nich ochota do buntu.

Gdyby mieli takie pragnienie buntu przeciwko opresyjnemu systemowi, to nastąpiłoby to już po tym, jak pojawiły się wiarygodne wypowiedzi na temat absurdu zamykania całych narodów w aresztach domowych pod pretekstem “konieczności izolacji i kwarantanny”, choćby jedynie podejrzewanych, o zakażenie “świrusem”.

Mamy więc już obecnie dwie wspólnoty, które jeszcze nie zwarły się w śmiertelnej walce, ale wszystko jeszcze przed nami…

Na dzień dzisiejszy, przyszłość, jaka się wolno kształtuje, nie pozostawia już najmniejszych wątpliwości, jeśli chodzi o jej przyszły kształt…

pozostaje tylko pytanie, na które każdy z nas – chcąc czy nie chcąc – będzie musiał sobie niebawem odpowiedzieć: do której wspólnoty losu należę, czy do wspólnoty niewolników systemu globalitarnego, czy do wspólnoty ludzi wolnych – Ludzi Dobrej Bożej Woli?

Tym, którzy mają świadomość, że nasz los obecny, nie stanowi zapowiedzi na lepsze jutro,ale pomimo to, pragną stanąć po stronie Ludzi Dobrej Woli – Ludzi Wolnych, dedykuję słowa Inwokacji z mojego, trzy częściowego wiersza pt. Prometea, Inwokacji opisującej stan faktyczny większości, której nieliczni , gotują już los niewolników…

Inwokacja

Zwykłych ludzi los żebraczy, // niczym mgła o poranku… // Kiedy stadkiem wron się zrywa // płochych snów – nadzieja nikła // Choć w tych ludziach, // ciągle żywa… // Żyją w piątek i sobotę, // bo niedzielnym po południem // do zwyczajnych, szarych zajęć // los koślawy ich popycha // Idą, z twarzą zasłoniętą // przed szyderstwem losu złego… // Jakżesz zatem żyć, umierać // będąc ciągle, sługą tylko? // Wciąż wsłuchując się, w ten nocny // dźwięk, zegara budzącego… // “Kiedyś, może będzie lepiej” // W coś takiego, wierzyć muszą…

Na koniec wypada mi tylko dodać: Żywi niechaj się jednoczą we Wspólnocie Wolnych, bo ci ze wspólnoty niewolników już umarli, choć większość z nich, tego jeszcze nie wie…

Leave a Comment