Powyższy tytuł nie odnosi się jedynie do mojego, kolejnego wpisu…
Patriotyczna Insurekcja Odrodzonego Narodu to nazwa środowiska, którego powstanie, zamierzam zainicjować na
Fb-k u jako Grupa, o tej nazwie.
Można więc bez zbytniej przesady i w zgodzie ze stanem faktycznym stwierdzić, że poprzez ten tekst (jak rownież w przyszłości, za sprawą powołania Grupy PION na Fb-ku), samozwańczo określam się mianem Koordynatora PION.
Pochodzący od nazwy skrót, trafnie nawiązuje do potrzeby “wyprostowania naszej, polskiej rzeczywistości”, a jak wiadomo, użytecznym narzędziem do takiego “wyprostowania” jest… murarski pion.
Tym, którzy przez lata śledzili moje teksty na moich blogach, czy wpisy i komentarze na Fb-ku, nie muszę tłumaczyć kim jestem i skąd się wziołem?
Uczynię to dla tych, którzy za sprawą tego tekstu, zetkną się ze mną, po raz pierwszy…
Na jesieni, 1978 roku animowałem powstanie antykomunistycznej grupy pod nazwą: Związek Demokratów Polskich – ROTA
to był okres w moim życiu, gdy jeszcze wierzyłem, że na tzw. “drodze demokratycznych przemian”istnieje realna szansa na Odrodzenie Niepodległej Polski, z jednoczesnym odsunięciem od władzy komuchów z PZPR-u i jego “przybudówek” partyjno-środowiskowych.
Entuzjam i Euforia Sierpnia, 1980 szybko ukazała swoją, zasadniczą słabość…
Polacy zamiast dokonać Narodowej Insurekcji przeciwko okupantom rosyjskim, bawili się w dyskusje, niekończące się rokowania, pod przywódctwem Bolensy i innych agentów zaprezentowanych jako tzw. “społeczni doradcy”…
Ostatnim momentem, gdy Polacy mogli się jeszcze przebudzić w tamtym okresie naszej historii, była kwestia Strajku Generalnego (w marcu,1981 roku).
Osobiście, jako członek NZSS Solidarność (w zakładzie Kwasu Siarkowego w Walbrzychu), podniosłem rękę za Strajkiem Generalnym…
Jak dzisiaj wszystkim wiadomo, ani nasze głosowanie, ani nawet głosowanie w Krajowej Komisji NZSS Solidarność, nie miało tu żadnego znaczenia, zadecydował jednoosobowo Bolensa i strajk odwołał – przy aplauzie zdradzieckich hierarchów Kościoła katolickiego.
Niedługo po tym wydarzeniu, miał miejsce “sławetny” Apel zbrodniarza Jaruzelskiego o tzw. 90 dni spokoju i zrozumiałem, że Niepodległa Polska, nadal pozostanie marzeniem prawdziwych, polskich patriotów – w lecie, 1981 roku wyjechałem na tzw. saksy do Austrii.
Nie byłbym sobą, gdybym długo pozostawał bezczynny w działaniach natury społecznej i w październiku, 1981 roku włączyłem się do współtworzenia na terenie Obozu Uchodźców w Gotzendorf, Komitetu Uchodźców Polskich (później pełniłem funkcję wiceprzewodniczacego Prezydium tego Komitetu).
Kilka godzin po wprowadzeniu Stanu Wojennego w Polsce, razem z kolegami z Komitetu, współorganizowałem pieszy Marsz Polaków z Gotendorf do Wiednia, pod Ambasadę PRL-u.
Później były kolejne Manifestacje i protesty oraz koordynowana przeze mnie, prowadzona rotacyjnie (ale non-stop, dzień i noc) Pikieta pod Ambasadą PRL-u w Wiedniu, w okresie od 4-go stycznia, do 4-go lutego, 1982 roku.
W tamtym okresie nie ustawałem w staraniach, aby jakoś wrócić do Ojczyzny, ale ponieważ moje nazwisko było wielokrotnie wyczytywane przez rozgłośnie Radia Wolna Europa i Głos Ameryki, wśród nazwisk osób zagrożonych aresztowaniem na okoliczność powrotu do Kraju, więc legalny powrót, nie miał większego sensu.
W ostanich dniach maja, 1982 roku, wraz z grupą nszych Rodaków wyjechałem, jako uchodźcca polityczny, do USA i tam po kilku miesiacach, dotarła do mnie wiadomość, że istnieje dla mnie możliwość powrotu i (przynajmniej teoretycznie) uniknięcia przy tym aresztowania…(na tej stronie wśród innych tekstów, jest opis tego zdarzenia).
Podjąłem ryzyko i zgodnie z zapowiedziami osób, które to przygotowały, opuściłem lotnisko na Okęciu, na drugi dzień dostarczono mi paszport, w którym widniała pieczatka Odprawy Paszportowo-Celnej.
Po kilku tygodniach zorientowałem się,że moje zatrzymanie, to tylko kwestia czasu,więc postanowilem przez tzw. zieloną granice przedostać się na Zachód,ale w trakcie tej próby, zostałem aresztowany na terenie Czechosławcji (wraz ze mną mój kuzyn, moja eks-żona i jej koleżanka).
W grudniu, 1982 roku zostaliśmy przekazani władzom PRL-u.
Moja eks-żona i jej koleżanka, zostały zwolnione w lutym, 1983 roku, kuzyn odbył siedmiomiesięczny wyrok za nielegalne przekroczenie granicy, a ja zostałem objęty śledztwem prowadzonym przez Garnizonową Prokuraturę we Wrocławiu.
Rok później (w grudniu,1983 roku) Sąd śląskiego Okręgu Wojskowego, pod przewodnictwem płk. Andrzej Kaucz, skazał mnie na 4 lata pozbawienia wolności ( m.in. z art. 132, czyli: “kto działa na szkodę politycznych interesów PRL, podlega karze pozbawienia wolności od roku, do lat dziesięciu”).
Przed tzw. amnestią w roku 1984, do ZK Strzelin, gdzie odbywałem wyrok (wraz z grupą innych więźniów politycznych) przybył biskup Tadeusz Pieronek w towarzystwie ówczesnego Komendanta Głównego MO (w randze bodajże wiceministra) i zostało mi oznajmione, że zostanie zastowowana wobec mnie amnestia, ale mam czas do końca, 1984 roku, aby wyjechać na zawsze z Polski…
to było moje pierwsze wygnanie na banicję.
W dniu 4-go grudnia, 1984 roku (w święto Barbórki), na terenie mojego, rodzinnego i wtedy jeszcze górniczego Wałbrzycha, na ulicy Juliusza Słowackiego, spec-grupa zabójcow, zbrodniarza komunistycznego Kiszczaka, dokonała porwania mnie, na oczach przechodniów.
W trakcie mojego oporu wobec zamiaru skucia mnie, jeden z zabójców, najwidoczniej wkurzony moim oporem, oraz moimi okrzykami, że jestem byłym więźniem politycznym i zabójcy od Kiszczaka mnie porywają, wyrzucił z siebie: ” już po tobie, jedziesz do lasu!”…
Zanim wciśnięto mnie do samochodu, pomiędzy dwóch, resortowych zabójców, wśród gapiów zauważyłem Panią Walukiewiczową (sąsiadkę moich teściów) i krzyknąłem w jej kierunku, aby zawiadomiła moją żonę, że zostałem porwany przez siepaczy Kiszczaka…
Fakt, że bandyci nie byli w stanie ustalić do kogo wołałem, sprawił iż od samego początku podróży, która dla mnie miała być ostatnią, dowódca zabójców cały czas rozmawiał z kimś przez radio-telefon.
Minęliśmy już Komendę Wojewódzką MO i coraz mocniej docierała do mnie świadomość, że w jakimś podwałbrzyskim lesie zakończy się moja, życiowa droga…
Dobry Stwórca był najwidoczniej innego zdania, bo w okolicach Filli Politechniki Wrocławskiej,samochód gwałtownie zawrócił na ulicę Mazowiecką, gdzie mieściła się KWMO w Wałbrzychu.
Tam okazano mi Nakaz Aresztowania, ale bez daty wystawienia, choć widniał na niej podpis Prokuratora Wojewodzkiego, Eugeniusza Surowiaka.
Usłyszałem, że jeśli do końca grudnia nie wyjadę, to następnym razem pojadę do lasu, już tylko w “jedna stronę”a w najlepszym dla mnie przypadku, zostanie wpisana data na tym Nakazie i pozstały mi do “odsiadki” wyrok, odwieszony w związku z tym, że nadal prowadzę wrogą wobec PRL działaność.
I tak,wraz z wyjazdem z Polski 17-go grudnia, 1984 roku, rozpoczęło sie moje “doświadczenie” banity politycznego.
Nie porzuciłem myśli o powrocie do Polski na stałe.
Na wiosnę, 1994 roku przywiozlem wpierw moje córki (urodzone w Seattle, stan Waszyngton), aby mogły rozpocząć szkolną edukację w Polsce.
Następnie wróciła na stałe moja żona i w lecie 1997 roku przyjechałem ja, pełen naiwnej nadziei, że “w Polsce nie ma już komuny”…
Prawie natychmiast zderzyłem się z działaniami “operacyjnymi” UOP-u, w którym pracowali dawni SB-cy (m.in. jeden z tych, którzy “zajmowali się moją osobą”).
Wpierw zniszczono mój, skromny biznes, jaki chciałem uczynić moim źrodłem utrzymania, nastapiła nieustanna inwigilacja, zaginięcia korespondencji, podsłuchy telefoniczne i cały arsenał działań znanych mi z czasów PRL-u.
Interweniowałem w wielu Instytucjach, żeby tylko wspomnieć:
interwencja poseleska u Posła AWS-u Pana Zbigniewa Sekowskiego,za jego pośrednictwem u ówczesnego Ministra ds/Służb Spcjalnych Janusza Pałubickiego, czy Przewodniczącego Komisji Sejmowej d/s Służb Specjalnych Posła Marka Biernackiego, ale także u Ministrów Sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, czy wcześniej Hanny Suchockiej…
– O naiwności ludzka!!! – wykrzykuję dzisiaj, mając za sobą obserwację całej epoki III R.P. de facto PRL-Bis…
W końcu, spec-służby sięgnęły po wypróbowany wcześniej “sposób”, choć lepiej zakamuflowany, tzn. “nieznanych sprawców”…
Kilkadziesiąt metrów od domu, w którym mieszkałem z żoną i córkami, zostałem napadnięty przez grupę tzw. “nieznanych sprawców”,których lider raz po raz pokrzykiwał: “kopać w głowę, kopać w głowę”…
Nie wiadomo, jak zakończyłaby sie moja, nierówna walka z grupą pięciu, czy sześciu napastników, gdyby nie głośne krzyki, jakiejś kobiety wyzwającej Policję, z okna jednego z domów przy ulicy Adama Pługa, w Wałbrzychu.
Miało to miejsce na dwa dni przed moim wyjazdem do pracy w USA, w dniu mojego wyjazdu czekał pod domem jeden z “nieznanych sprawców”, ten sam, ktory nawoływał, aby kopano mnie po głowie i powiedział, że jak przyjdzie mi do głowy skarżyć się w USA, to ci, którzy “zlecili tą robotę” mają długie rece, siegające za ocean, a poza tym wiedzą, gdzie mieszka moja żona i córki, a tak wogóle, to najlepiej, jak zabiorę stąd swoja rodzinę i wiecej nie wrócę do Polski… Na lotnisku w Nowym Jorku nie chciano mnie wypuścić z lotniska w obawie,że mogę wystąpić z oskarżeniami, iż zostałem pobity w samolocie…
Zrozumiałem te obawy, wyrażane przez pracowników tych lini i agentów FBI, których wezwano, gdy jeden z nich powiedział, żebym poszedł do ubikacji i spojrzał w lustro.
Pobity przez “nieznanych sprawców” dwie doby wcześniej, dopiero teraz zobaczyłem, że moja twarz pokryta jest siniakami.. I tak rozpoczął się drugi okres mojej banicji, trwający do dnia dzisiejszego…
Aby ten “obraz” był “zamkniety i pełny”:
Od 1-go stycznia 2012 do 8-go stycznia, 2012, po raz ostatni byłem w Polsce, na pogrzebie mojego taty i już nazajutrz po przybyciu, zjawiło sie dwóch agentów ABW, aby zapytać, jak długo zamierzam przebywać w Polsce, oświadczając przy tym, że będę cały czas śledzony i oni wcale tego nie bedą ukrywać…
tzw. “inwigilacja w stylu hiszpańskiej Security”, śledzony ma non-stop czuć na sobie wzrok agentury…
I rzeczywiście, śledziły mnie “policje jawne, tajne i dwupłciowe” a w dniu mojego odlotu z Wrocławia, po raz drugi zauważyłem agentow ABW – tych samych,którzy “odwiedzili” mnie w mieszkaniu mojego ojca…
Parę miesięcy poźniej (w kwietniu, 2012 roku) dotarła do mnie w USA, wiadomość od mojego siostrzeńca z Elbląga, że ponoć Urząd Wojewody Dolnośląskiego we Wrocławiu szuka mnie, bo chcą mi wręczyć Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (nr. 434-2009), jakim odznaczył mnie w listopadzie, 2009 roku, Prezydent Rzeczpospolitej Polski śp. Lech Kaczyński.
Wymieniłem z Urzędem Wojewody kilka email i nie będe tu cytowal tej korespondencji, ale zacytuję moją odpowiedż z kwietnia, 2012 roku…
głównie dlatego, że jej treść i myśli w niej zawarte, sa nie tylko nadal aktualne, ale w pełni wyjaśniają moją obecną decyzję, aby zainicjować powstanie środowiska pn. Patriotyczna Insurekcja Odrodzonego Narodu.
Poniżej treść mojej Odmowy przyjęcia Odznaczenia – CZYTAJCIE ZE ZROZUMIENIEM, A TEN KTO NIE ZROZUMIE TO DLA OJCZYZNY JUŻ STRACONY…
(cytat części tekstu z publikacji) wide link: www.walbrzyszek.com/news,single,init,article,14706
Szanowni Państwo;
Dziękuję za kolejny email i odpowiedzi na dwa – z postawionych przeze mnie – pytań.
Żałuję, że nie potraficie Państwo odpowiedzieć na moje pytanie: dlaczego o odznaczeniu przyznanym mi w listopadzie 2009 roku,dowiedziałem się dopiero kilkanaście dni temu?
Odnoszę się z szacunkiem do faktu, że śp. Lech Kaczyński, Prezydent R.P. ( jak piszecie), osobiście wnioskował i odznaczył mnie w dniu 30 listopada 2009 roku, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski ( nr. 434-2009).
Problemu dla mnie nie stanowi sposób odebrania w/w odznaczenia (wspominacie Państwo we wcześniejszym emilu,że może to nastąpić za pośrednictwem najbliższej placówki konsularnej R.P.)
Problem jednak istnieje i jest wręcz pryncypialny…
Po roku 198,nie nastąpiło – aż do chwili obecnej – prawdziwe Odrodzenie Polski.
Zamiast tego,doszło do prawie całkowitej likwidacji ostatnich atrybutów,które pozwalałyby w przyszłości, na rzeczywistą Restytucję Polski.
Zbliżamy się do takiego etapu naszej rzeczywistości, kiedy Odrodzenie Polski, jako Państwa Narodowego, będzie już tylko możliwe za sprawą czynu zbrojnego.
Obecne “elity” władzy – jak żadne z dotychczasowych -przyczyniają się do zupełnej likwidacji naszej, narodowej Wspólnoty.
Niszczona jest narodowa tożsamość, której fundamentem jest prawda historyczna.
Zamysłem tych “elit” jest zniszczenie więzi narodowych, religijnych i rodzinnych.
Wobec takiego stanu rzeczy, odmawiam przyjęcia w/w odznaczenia, ponieważ można je przyjąć jedynie od władz Odrodzonej Polski, lub o taką Restytucję Polski, walczących.
Niechaj Opatrzność ma w swej opiece Wspólnote Narodową Polski.
– Tampa, Floryda, 23 kwietnia, 2012 rok.
Zbigniew Żukowski.
(koniec cytatu).
Dzisiaj jest dla mnie jasne, że tzw. “dobra zmiana” i tzw. “zjednoczona prawica”, to tylko złudne hasła, dużo górnolotnych wystąpień, zapewnień i słownych deklaracji, za którymi nadal skrywają się przed Narodem, “ustalenia okragłego stolu” ideologia “grubej kreski” . oraz co najbardziej groźne…
faktyczna likwidacja Narodowego Państwa Polaków, czy może raczej…
ostatnich takiego Państwa, pozorów!!!
Owszem, dobrze jest mieć nadzieję i taką w wielu z nas budzi pojawienie się Ruchu 11 Listopada, oraz całego środowiska Idż Pod Prąd.
Osobiście to wspierałem, wspieram i innych do tego zachęcam, żeby tylko wspomnieć:
mój list do Prezydenta USA, Donald’a Trump’a z kwietnia, 2017 roku, gdzie apelowałem nie tylko o wspieranie Ideii Trójmorza, ale także w sposób szczególny ówczesnego Ministra Obrony Narodowej Pana Antoniego Macierewicza…
List, na który otrzymałem odpowiedź z Białego Domu (podpisaną przez Pana Prezydenta), wprawdzie dopiero 29 października, ale dla mnie to symboliczne, bo w dniu moich, 61 urodzin…
Potem akcja #MuremZaMacierewiczem (można zobaczyć moje zdjęcie na Fb-ku, na moim profilu), czy ostatnie akcje, jak Petycja Smolenska, którą podpisalo 99 tysięcy i 8 Patriotów (mój podpis był złożony już w dniu startu Petycji, pod numerem 486)…
Myślę jednak, że pomimo wszystkieo i wszystkich, oraz naszych najlepszych i najszczerszych nadziei i modlitw, należy przygotować mlode pokolenie Polaków Przełomu wieków, do przyszłej, nieuniknionej – nie kryjmy gorzkiej Prawdy – rozprawy zbrojnej, przeciwko zdrajcom Ojczyzny.
NIE ŁUDŹMY SIĘ, ŻE ZA SPRAWĄ DEMOKRATYCZNYCH WYBORÓW PATRIOCI POLSCY ODZYSKAJĄ Z RĄK ZDRAJCÓW, NASZĄ, UKOCHANĄ OJCZYZNĘ
I powtórzę tu sedno mojego przesłania, wyjęte, jako cytat z wyżej cytowanego listu do Urzędu Wojewody Dolnoslaskiego:
“(…) ZBLIŻAMY SIĘ DO TAKIEGO ETAPU NSZEJ RZECZYWISTOŚCI, KIEDY ODRODZENIE POLSKI, JAKO PAŃSTWA NARODOWEGO,
BĘDZIE JUŻ, TYLKO MOŻLIWE ZA SPRAWĄ CZYNU ZBROJNEGO (…)”
Dodatkowym Apelem za Opcją Zerową wobec zdrajców (tych dawnych, obecnych i tych, co pojawią się w przyszłości…) jest mój wiersz, pochodzący ze zbiorku pt. KSZTAŁT CISZY, sam wiersz nosi tytuł:
POLSKO
=========
Ileż razy w serce,
wbijano Ci ostrze zdrady
Ileż razy daremnie,
szukałaś zrozumienia
A w oczach, co płoną,
miłością do Ciebie
krwawe się łuny,
odbijały zniszczenia?
Dziś Twoje dzieci,
stoją oniemiałe
Patrząc, jak Wolność
obcy im zabiera…
Unieś swe ramię,
osłoń swoich wiernych
Dodaj im siły,
w trudach jednoczenia
Aby powstali,
jak rycerskie plemię
Co zdrade zmywa
walką, pod Twymi sztandary
Niech zadrży zdrajca
co chętną ręką,
w jasyr Cię oddaję…
Za Twoją wielkość
My, Twoje dzieci,
krwią zapłacimy…
Choćbyśmy mieli
w ostatnim błysku,
światła pod powieką;
ujrzeć Twoją chwałę…
Nie cofniem się Matko,
przed życia ofiarą
Bo miłość do Ciebie,
jest pierwszą i ostatnią
niczym nasze tchnienie…
– napisałem ten wierszw Tampa-Floryda, 13-go października, 2009 roku,kiedy już Polska została oddana w niewolę zdziczałego lewactwa europejskiego!!!
Inicjowanie przeze mnie, jako samozwańczego Koordynatora środowiska ( Nie Mylić z Partią, jak na dzień dzisiejszy, taką już mamy w postaci Ruchu 11 Listopada!) pod nazwą: Patriotyczna Insurekcja Odrodzonego Narodu (w skrócie: PION), ma na celu gromadzenie patriotów wokół Ideii Przygotowań do Insurekcji przeciwko zdrajcom, więcej szczegółów wkrótce, na profilu Na Fb-ku) Grupy PION – Koniec, Kropka i jak kto czuje to pełnią serca: Czołem Wielkiej Polsce – Amen.